piątek, 1 maja 2015

Czy to draka? Nie, mamy w domu przyszłego przedszkolaka!

Stało się. Nasz 2,5 latek dostał się do przeszkola. Taka radosna nowinka. Czasem się zastanawiam czy ten stan euforii  jest na miejscu. Matka Sujka się cieszy,bo przecież wkrótce wyleci z gniazda do pracy, do ludzi :) a z drugiej strony ma wątpliwości: Czy on nie jest za mały? Czy sobie poradzi? Czy będzie płakał bez mamy? O i to pytanie jest najlepsze. Pamiętam  jak dziś swój pierwszy dzień w przedszkolu, i oczywiście były łzy, ale to przecież naturalna reakcja dziecka radzenia sobie  ze stresem.





Moment pójścia do przedszkola dziecka jest dla niego i całej rodziny jest jak pierwszy trudny egzamin. Jak się do niego przygotowujemy?

Na poczatek pożegnaliśmy atrybuty okresu niemowlęctwa. W naszych progach gościliśmy wróżkę smoczkową, smoka butelkowego, zamieniliśmy wózek spacerowy na rowerek. Oczywiście to ostatnie to trochę z mojej wygody, a korzysta młody bo jak nie ma siły już jechać to on i rowerek lądują na maminych skrzydłach. To co nam pozostało to na dobre pożeganie pampersowej oprawy ;)  O nocnikowaniu pisaliśmy TutaJ.

Jeśli chodzi o trenowanie samodzielności to też w tym kierunku młody zrobił postępy.
 Moja zasada- nie wyręczam.

1. Tak jak wczesniej korzystaliśmy z metody BLW, teraz jemy widelcem i łyżką. Jeśli ucieknie z widelca, nic się nie dzieje. Rusell sprząta.
2. Zakładamy ubrania,młody wie która to prawa i lewa chociaż buty nadal są zagadką wyglądają prawie tak samo.
 3. Po każdym posiłku myjemy ręce.
4. Chodzimy , czas wózka się skończył jak pisałam wyżej.
5. Od początku syn raczej był samodzielny jeśli chodzi o zabawę.Ja tylko podaję pomysł i się wycofuję. Mam ogromną frajdę z obserwowania.
6.  Wyrażanie własnych preferencji ma w jednym palcu.
7. Rozstania.Ten punkt mamy opracowany do perfekcji, choć nie było łatwo.  Praktykowaliśmy różne sposoby, najczęściej używany to minutowanie. Żegnałam się z dzieckiem, i wracałam gdy zadzwonił minutnik. Teraz to już nawet nie czeka przy drzwiach jak kiedyś. Ale nie powiem, fajnie jest wrócić po całym dniu pobytu poza domem. Młody rzuca się na szyję z głośnym okrzykiem.


Najlepszym wsparciem dla dziecka może być codzienna dawka wspólnej zabawy w domu z rodzicami , ktorej motywem jest życie przedszkolne.O kilku z nich napiszę w kolejnych postach.

Jesli macie rady lub własne doświadczenia związane z adaptacją w przedszkolu zapraszam do komentowania.

4 komentarze:

  1. Ja będę mieć w domu już dwóch przedszkolaków, moja Lenka tez sie dostała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super. Cieszę się razem z Wami :) Podwójna dawka energii :)

      Usuń
  2. Gratulacje :) Moja Polka też od września idzie do przedszkola (jutro mam pierwsze zberanie). Ja akurat się nie obawiam, bo od 1,5 roku pracuję, więc rozstania mamy opanowane do perfekcji. Wręcz cieszę się, że w końcu będzie z dziećmi, a nie tylko z dorosłymi. Buty zakłada raczej bezbłędnie, musimy tylko poćwiczyć wszelkie guziki i zamki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Guziki, zamki...a z czasem sznurówki ;)

      Usuń