Ostatnie dni spędzamy poza domem na wsi. To nasz azyl. Istna oaza spokoju. Mamy tu wszystko co potrzeba by zaspokoić energię naszego dziecka, chociaż i to nie wystarcza. Zabawy w piachu to jedna z przodujących atrakcji. Szukamy ciekawych rzeczy, poznajemy zwierzątka, wcinamy smakołyki ogrodu. Dziecko poznaje, jest ciekawe i wszędzie wejdzie. I tak było tym razem. Straciłam go z oczu na chwilę. Początkowo siedział na piachu i robił fortece. Potem już go nie było. Serce podeszło mi do gardła. Przez głowę przechodziły setki złych myśli. Pewnie wyszedł na drogę, ehh ale niemożliwe. Ale sprawdziłam i nie było. Nie było też na piachu, u sąsiadki, na podwórku, nie wpadł do studni bo właz na szczęscie zamknięty. Usłyszałam szczekanie psa i głośny rozgardiasz za garażem. Poszłam więc to sprawdzić i co widzę? Mój syn wystawia głowę z kurnika :) Cały i zdrowy, uśmiechnięty od ucha do ucha powiedział, że chciał wygonić psa z kurnika.
ale uroczo u Was i ten basenik :D
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest spuścić dziecię na chwilę czasami też mi sie zdarzy a potem ich szukam czasami specjalnie się chowają by potem wystraszyć :D Dobrze że dziecię się odnalazło ... dokładnie dba o ptaszki w kurniku :p
I u nas basenik wczoraj się pojawił :) nareszcie!
OdpowiedzUsuń