wtorek, 2 czerwca 2015

..o byciu dzieckiem.








Nie ma nic piękniejszego od beztroskich lat młodości :) Kiedy to, jest się oczkiem w głowie rodziców. Jest czas na zabawę, psoty ale i na nudę.Po przekroczeniu progu 18 lat, czas ucieka w zawrotnym tempie. Jest praca, rodzina, mnóstwo spraw na głowie i do ogarnięcia cały dom. Będąc dzieckiem nie myślisz o tym wszystkim. Nie bierzesz odpowiedzialności za innych. I robisz to na co masz akurat ochotę. Ja kiedy byłam dziec­kiem, zaw­sze marzyłam o dorosłości. A te­raz marzę o tym, aby choć przez jedną, krótką chwilę prze­nieść się w krainę mo­jego dzieciństwa. Dlatego, patrząc na własne dziecko zebrało mi się na wspominki. Usiadłam z synem na tarasie, wzięłam do ręki album i opowiadałam mu o swoim dzieciństwie. O grze w klasy, malowaniu cegłą przed blokiem czy robieniu fikołków na trzepaku.

Jak każda matka chcę dla swojego dziecka jak najlepiej. Chcę by mój syn wyrósł na porządnego człowieka. Nie jestem osobą wymagającą, dlatego nie będę robiła pewnych rzeczy wbrew jego woli. Nie musi grać na czymkolwiek,nie musi być lekarzem, geodetą czy prawnikiem. Chcę by był sobą. Sam wybierze jakie bedą jego pasje, zainteresowania i jestem pewna, że kiedyś pójdzie śladem ojca. Za jego przykładem pokaże na co go naprawdę stać.
Uważam, że wycho­wywa­nie dziec­ka dla niego sa­mego, czy też dla włas­nej du­my, jest prze­jawem egoizmu. Dob­rze wycho­wany człowiek to ta­ki, z które­go wszys­cy mogą być dum­ni- i ob­cy , i bliscy.

Podsumowując tak sobie myślę, że żyjąc z dnia na dzień, zajęci zwykłymi czyn­nościami, zapominamy o prag­nieniach z dzieciństwa. Dziec­ko, którym kiedyś by­liśmy, byłoby na­mi zawiedzione. 



Co się u nas działo?

      Wstaliśmy skoro świt. Szymon zrobił nam niezłą pobudkę. Jak w wojsku, 5:30 już na nogach. Po porannej toalecie i śniadaniu przypomiało mu się że obiecałam mu świnki. Tak, właśnie dzisiaj. Ale do 12;30 jest jeszcze trochę czasu. Więc będąc w piżamie, założył na nogi sandałki, wziął do ręki wiaderko z foremkami i oświadczył, że wybiera się na plac zabaw. Jego mina była zniesmaczona kiedy to tata próbował mu ten pomysł wypersfadować. Więc pobiegł do szafy i wyciągnął z niej swoje fatałaszki, które zaraz założył. Na placu spędziłam z nim bite 3 godziny. Robiliśmy babki z piasku, zjeżdzaliśmy na zjeżdzalni, graliśmy w piłkę. Nie chciał wracać. Obiecałam powrót, bo przecież przy takiej pogodzie można siedzieć całe dnie na placu. Wystarczyło słowo "świnki", żeby zmienił zdanie. Powróciliśmy do domu by się przebrać, posilić i poszliśmy do pobliskiego przedszkola na przedstawienie teatralne " Trzy małe świnki". Na początku nie robiło na nim, żadnego wrażenia. Był zainteresowany zabawkami które zwróciły jego uwagę. Pojawienie się świnek wywarło na nim ogromne zaciekawienie, uśmiech na twarzy, a nawet aplauz.



 Uwielbiam te jego emocje. Po przedstawieniu zahaczyliśmy o przedszkolny plac zabaw,




 a później udaliśmy się na drzemkę. Nie minęło pół godziny i już smacznie spał. Prawda, że uroczy?


Dzień zakończyliśmy obiecanym harcowaniem na placu zabaw :)







4 komentarze:

  1. Zdecydowanie Wasz dzień dziecka był naprawdę wspaniale spędzony :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i obyło się bez prezentów. Staramy się dziecko wychować tak, aby nie było bogate.Wychowujemy syna tak aby był szczęśliwy i kiedy dorośnie znał wartość rzeczy, a nie ich cenę :)

      Usuń