środa, 25 lutego 2015

Nietypowy zwierzaczek domowy

O zgrozo! Nigdy nie przypuszczałabym, że zjawi się któregoś dnia u mnie w domu taki lokator. Włochaty, uszaty i jednym słowem obrzydliwy. Mój siostrzeniec uświadomił mnie słowami:- Ciocia ja wiem to taka myszka ze skrzydłami co się nazywa Toperz. Nietoperz wleciał przez otwartą klatkę wentylacyjną ( która została zdjęta do czyszczenia) i wisiał na zasłonie. Poza tym budził ogromne zainteresowanie chłopaków.



My na dzień dzisiejszy mamy psa, suczkę Coni. Od samego początku opieka nad nim wygląda mniej więcej tak 


Wcześniej były rybki, kot, żółw, fretka, myszka - mały zwierzyniec.

Zainspirowani książką wypożyczoną jakis czas temu z biblioteki pt: " Kameleon- wiersze i opowiadania dla dzieci rekomendowaną przez miesięcznik Rodzice szukaliśmy więc nowego upragnionego zwierzątka domowego. 
Historie, opowiedziane wierszem, zaprezentowane w Kameleonie są autorstwa wybitnych autorów literatury dziecięcej np. Danuty Wawiłow, Joanny Kulmowej i Małgorzaty Strzałkowskiej. Poza poezją znalazło się tutaj również miejsce na prozę. Wśród autorów opowiadań natrafimy m.in. na Grzegorza Kasdepke. Zaopatrzone w ciekawe ilustracje i zapytania w poszukiwaniach zaciekawią każdego malucha.


Poszliśmy za ciosem chłopcy pokolorowali kameleona, i powiedzieli że to ich wymarzony . Musi mieć jeden kolor, a ogon kolorowy tak jak na rysunku. Zapytałam więc : Dlaczego ma kolorowy ogon? Zgodnie odpowiedzieli:- Ciociu no nie wiesz? To kameleon, on jest w fazie zmiany ;) Powiedzmy, że tak jest. Najważniejsze że wyobraźnia działa.
-A co on je? - moja ciekawość nie miała końca.
No nie wiesz..., no kolorowe kredki- odparł Marcin. Omg..i tu doznałam szoku bo myślałam, że jedzą owady.



Kameleon udaje, że to nie on.
I  już od pierwszego wejrzenia się zmienia.
Na imię ma Leon, co zgoła nic nie znaczy,
Bo przecież kameleon,
I tak moze wszystko przeinaczyć.

A jak zapytałam mojego syna, jakie zwierzątko chciałby mieć w domu narysował to:


Słoń który jest przez Szymka najczęściej rysowanym zwierzątkiem. Ma trąbę, uszy, oczy i brakuje mu tylko nóg, ale widocznie jest za duży by się zmieścił na znikopisie, a  do witrynki ze składem porcelany to tym bardziej   ;) W momencie gdy syn narysował słonia po raz pierwszy zapytany przeze mnie co to, odpowiedział -Tututt! I tak domyśliłam się że to słoń. Być może, zainspirowany został bajką o słoniu Dominiku, który służył za taxi, lub mył samochód za pomocą trąby.

Najlepszym przykładem na to że słoń chociażby wymarzony nie nadaje się na zwierzątko domowe jest wiersz Marka Bartkowicza

Doniczkowe Słonie

Pewien dziwny pan z Krakowa
postanowił wyhodować
w czterech skrzynkach na balkonie
cztery doniczkowe słonie.

W sklepiku u pana Heńka
kupił trzy spore ziarenka.
Pan Heniek zaręczył słowem,
że to ziarenka słoniowe.

Posadził je pewną wiosną
pewien, że słonie wyrosną.

Podlewał je bardzo obficie
i, chociaż mi nie uwierzycie,
w Wielkanoc, w samiutkie święta
zakiełkowały ziarenka.

Spod ziemi wyrosły zdrowe
potężne trąby słoniowe,
a potem, gdzieś za dwa dni,
słoniowe wyrosły kły
i uszy wielkie i cienkie,
i oczka całkiem maleńkie,
i cała słoniowa reszta,

tak ciężka, że balkon zatrzeszczał,
wygiął się, rozpadł na pół
i runął w dół.

Na dole słonie strzepnęły kurz
i poszły sobie ... i już.

A nasz hodowca po tym wypadku
nie sadził więcej nic oprócz kwiatków.




Podsumowując mamy dwa wyjścia ; zabrać Szymka w odwiedziny do zoo gdy zrobi się ciepło, lub zakupić nowe pozycje książkowe o słoniach ;)

Ps. Polecam blog ; www.ohanablog.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz